2014/09/10

Uratowałam moją córkę. A Ty umiesz pomóc?

Szłyśmy sobie z Gabichą ryneczkiem w pobliskim miasteczku. Moja córa śpiewała piosenkę pod tytułem " Kupimy mięęęęęsko na obiaaaadeeekkkk".

Na ławce siedziała bardzo leciwa pani. Uśmiechnęła się na widok Gabi i powiedziała " Niech pani poczeka, dam córce cukierka". Sięgnęła do torby i wyjęła garść landrynek. Moje dziecko rzuciło się jak wygłodniały zwierz, wymieniłyśmy ze starszą panią kilka ciepłych słów i dalej w drogę.

Zabrałam Gabi landrynki. Moje dziecko nie je twardych cukierków. Zakaz ma absolutny. A jednak jeden cukierek nadal tkwił w łapce mojej córki. Nie wiem jakim cudem. I to był cukierek niedoszły morderca...

Płacąc za mięso, usłyszałam za mną dziwny dźwięk. Moja córka była purpurowa i wydawała z siebie jakieś charczenie. W ręce trzymała papierek od tej cholernej landrynki.

Pochyl do przodu, wal między łopatki. Uciśnij nadbrzusze. Nie chciał wyjść. Po kilku uderzeniach zaczęła kaszleć. Ulga. Cukierek po kolejnym uderzeniu spadł na podłogę. Gabi wpadła w histerię, ja myślałam że zemdleję za chwilę. Wsiadłyśmy do auta. W drodze do domu puściły mi nerwy tak, że musiałam się zatrzymać na poboczu i wypłakać strach.

Prowadziłam kursy pierwszej pomocy dzieciom i niemowlętom, razem z ratownikami medycznymi. Mam to we krwi już.

A Ty???

Pamiętaj że pochylenie do przodu sprawia że ciało obce nie przesunie się w dół dróg oddechowych, tylko zostanie wyplute!!!!! Nie klepiemy w plecy wyprostowanych osób!

Pamiętaj że nie wyciągamy paluchami tego co w gardle, bo możemy wepchnąć głębiej!!!!

Nie podnosimy dzieci za nogi do pozycji "do góry nogami"!!! Uszkodzimy bioderka!

I pamiętaj że dziecko zadławione jest w szoku, boi się, Ty musisz mieć stalowe nerwy wtedy i działać.
Potem się wypłaczesz na poboczu!

I żadnych landrynek, orzeszków, czereśni, winogron małym dzieciom. Żadnych w całości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz