2014/11/05

Ja już nawet nie wiem, czy Cię lubię Polsko!

Po przeczytaniu u pewnej mamy blogerki postu dotyczącego buraków za granicą, wczorajszy wieczór spędziłam na rozmyślaniu. Mama zarzuca że Polacy używają obcojęzycznych słów, krytykują Polskę, nadają dzieciom obcobrzmiące imiona oraz używają zwrotu "U nas w .."Niemczech na przykład.
Wyszło na to że ja burakiem jestem.

Nie nie, to żart. Nie uważam się za buraka z buszu emigracyjnego, mimo że Masa pierwotnie miał mieć na imię Torsten:)

Po prostu to jest tak. Wyjeżdzasz za granicę. Pal licho dlaczego, czy obrażasz się na swój kraj, czy chcesz lepiej zarobić, czy chcesz żeby dzieci miały lepszy start.

Przyjeżdzasz, zaczynasz pracę, wynajmujesz mieszkanie i pierwsze dni i miesiące to dla Ciebie egzotyka. Nagle okazuje się że można żyć inaczej niż w Polsce, mniej się stresować codziennością, sprawami urzędowymi, pracą, finansami. Zachłystujesz się i czkawkujesz - a tu leki za darmo, a tu w kasach chorych porządek, a w szpitalach to dania z menu wybierasz sobie, a dodatek na dziecko jak pół najniższej pensji (brutto!) w Polsce, a tu zarabiasz tyle a tyle, jedziesz do perfumerii i możesz od ręki kupić fajne kosmetyki, a tu stać Cię bez bólu na mieszkanie, a w cenie wynajmu rachunki już wliczone, a tu autostrady.

Można by wyliczać bez końca. Kto nie mieszkał w Niemczech, nie wie jak łatwo tu się oswaja codzienność.

A potem ta codzienność staje się prawdziwą codziennością.
 Zaczynasz nazywać swoje mieszkanie domem.
Miasto odkrywasz codziennie, od marketu po przychodnię, od urzędu po zabytki, od zoo po cmentarz. I zaczynasz nazywać je swoim miastem.
Grono sąsiadów i współpracowników zaczyna traktować Cię jak rodzinę, Ty zaczynasz za nimi tęsknić kiedy jesteś w Polsce.
Zaczynasz lubić niemiecki dystans między ludźmi, drażni Cię bezpośredniość w Polsce, zaczyna denerwowac to co czytasz w serwisach informacyjnych, że w Polsce tak i tak, a ten zrobił to, a rząd to, a bieda a kryzys. I to Cię wkurza nie dlatego że "u Ciebie w Niemczech" jest lepiej. To wkurza dlatego, że widzisz DLACZEGO jest lepiej. Kiedy rozumiesz zasady rządzące w Niemczech, widzisz jak bardzo tych zasad brakuje w Polsce. Zasad, porządku, głosu zwykłego obywatela, szacunku do ludzi ze strony rządzących.I co robisz? Nic, przestajesz czytać i się irytować po pewnym czasie. Ja tak przynajmniej mam.

Ze wszystkich stron słyszysz jazgot niemieckiego języka. Charczenie, rzężenie, warkotanie, na początku to jeden bełkot, po pewnym czasie oglądasz już jednak filmy w niemieckiej telewizji, czytasz gazety, i ze zdumieniem odkrywasz że Twoje dziecko zaczyna też mówić po niemiecku, mimo że trzymasz się zasady mówienia w domu tylko po polsku. Za jakiś czas odkryjesz że jest Ci wszystko jedno jaki język wybierzesz w bankomacie: czy polski czy english czy deutsch. Po pewnym czasie nie będzie Ci się chciało czytając, jak ja, ogłoszenia o wynajmie mieszkań, tłumaczyć na polski, więc powiesz do męża, vier hundert kalt mit balkon, aufzug und badewanne. Czy to takie złe? Kiedy jadę do Polski to przecież tak nie mówię.

Co do imion. Mikołaj to prztyczek w nos dla Niemoszków. Ależ im trudno powiedzieć. Ale skoro żyjemy w De, to jeśli będę miała jeszcze córkę, to będzie Stella. I tyle. Bo mi wolno. Może być nawet Barboel. I oczywiście w Polsce kiedy ktoś usłyszy że wołam na córkę Stella, to pomyśli że ja burak jestem dżesikowy i kevinowy. Ale ja będę w Polsce na wakacjach. A w Niemczech Stella to tylko Stella. Moje dzieci mają polskie obuwatelstwo, ale już oficjalnie w Polsce ich nie ma. Mikołaj dostanie obywatelstwo niemieckie z automatu, jeśli sobie zażyczy, Gabi za kilka lat, kiedy i my dostaniemy. Czy zdradzę Polskę? Nie. po prostu będę chciała być obywatelem kraju w którym mieszkam. Mam do tego prawo.

Co do "u nas w Niemczech". Tak, u nas. To nie jest dla mnie pożyczone państwo. Ja tu mieszkam. Nie mówię "u nas w Polsce" bo chyba nie mam już prawa do tego. Ja przestaję wiedzieć jak jest w Polsce. Czytam, rozmawiam z mamą, znajomymi, ale na własnej skórze nie doświadczam mieszkania w Polsce. Życie tam się zmieniło. Czasem zupełnie nie wiem co się tam dzieje. Ba, nie wiem nawet jakie polskie zespoły są na listach przebojów, i zawsze moja mama, wielbicielka muzyki wszelakiej robi mi wykłady - kto z kim i o czym śpiewa. Takie zwykłe rzeczy a ja nie w temacie.

Czy mi z tym wszystkim źle czy dobrze pewnie gdybacie?
Mi jest wsio rybka. Nie tęsknię za Polską. Nie jestem patriotką i nigdy nie byłam. Tęsknię za moją mamą, rodziną, ogrodem, ale mam to prawie co miesiąc kiedy jeżdżę do Polski. Mama do mnie. Nie mam daleko, mieszkam w Sachsen-Anhalt. Lubię Niemcy, lubię Niemców.Myślę że zrozumieją mnie Ci, ktorzy też mieszkają za granicą, a nie oceniają z Polski.

Obojętne mi czy moje dziecko ma geburtsurkund jak Miki, czy świadectwo urodzenia jak Gabi (bo wyrzuty jak mogłam Mikiego w Niemczech urodzić też już słyszałam) .

Czuję się u siebie. Nie ma znaczenia gdzie, ważne z kim. Mój dom jest tam gdzie moje dzieci i mąż. Moje miejsce na ziemi.

14 komentarzy:

  1. ja się wczoraj pod tamtym postem nie wypowiadałam bo miejsca brakło.... ale myślę jak Ty. mieszkam w Anglii , uwielbiam anglików, ich serdeczność nawet to,że mają 2 krany w zlewie:D -to dla oszczędności wody, za wszystko lubię Anglię to co tu jest. chciałabym mieszkać w Polsce, ale tylko dlatego,ze tam są moi bliscy i przyjaciele...pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się wczoraj pod tamtym postem nie wypowiadałam bo miejsca by brakło.

      Usuń
    2. Ja się tez nie wypowiadałam bo się z tym nie zgdazam, a poza tym....jak może ktoś to oceniać będąc w Polsce? My wiemy swoje, ale ci co zostali zawszę będą wiedzieli lepiej:)

      Usuń
    3. Nie zgadzam miało być, ach, widzisz jakie mam już problemy z językiem hihi:)

      Usuń
  2. pięknie napisane

    OdpowiedzUsuń
  3. Mieszkam w niemczech i taka prawda, kidy mówię u nas to nie mówię Polska bo tam nie żyje. U nas, u mnie jest dokładnie jak piszesz tam gdzie ja, mąż i dzieci. Amen

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też jak bym mieszkała poza granicami mówiłabym "u nas w ...".Teraz mam tak,że i u mamy, i u teściów, i w domu mówię u nas;ba nawet jak nocuję w hotelu mówię -wracamy do domu (czyli do hotelu).:)))Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aha. Czyli rozumiem, że szydzisz z Polaków w Polsce nazywając ich ,,polaczkami", nazwałaś swoje dziecko Dżesika lub Brajan kalecząc w ten sposób imię? A mówiąc ,,A u nas gdzie tam" nawiązujesz do tego jaki to w Polsce busz, a u Was tak pięknie?

    Pisać o tym tekst zupełnie go nie rozumiejąc to każdy potrafi. ;) Przeczytać ze zrozumieniem już rzadko kto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd w Tobie tyle agresji??? A może ciężko Twój tekst zrozumieć po prostu?

      Usuń
    2. Agresji? :) Mojego tekstu wcale nie jest trudno zrozumieć, bo po prostu wystarczyć przeczytać ze zrozumieniem. Zwłaszcza początek.
      Przecież wyraźnie napisałam ,,Mam alergię na Dżesiki (nie mylić z Jessicami) " pytam więc gdzie w moim tekście wyczytałaś, że krytykuje obcobrzmiące imiona (a dodam, że sama takie imię posiadam)? Wskaż mi konkretny cytat. ;)

      Zanim napiszesz tekst zadaj sobie pytanie, czy nie lepiej go przeczytać ze zrozumieniem. Ewentualnie nie wiązać z konkretnym blogiem, bo wychodzi to bardzo słabo. ;)

      Usuń
  7. Ale cudnie napisane- więcej takich wpisów poproszę:))

    OdpowiedzUsuń