2014/07/22

a dzieci z kapusty się nie biorą, o nie!

A dziś 4 lata mijają od czasu kiedy pewna Supermama zobaczyła dwie kreseczki na teście ciążowym. Całuję Ją i pocieszki:). To sprawia że wracam myślami do tych moich kawałków plastiku pochowanych w magicznej skrzyneczce.
Testów Ci u nas dostatek był....Negatywnych. Każdy robiony z nadzieją, ale kiedy okazywało się że jednak nie, rozpaczy nie było. Aż któregoś dnia mój Luby przytelepał się z pracy i oświadczył "Dziecko chcę". Trudno było odmówić po tak czarującej i romantycznej prośbie. A jednak...Ciśnienie rosło, dwóch kresek nie było. Pan Doktor dał jedną radę-działać działać i nie myśleć za dużo.
W kwietniu 2011 było ciepło, Wielkanoc przypadała na koniec miesiąca, pojechaliśmy do mojej rodziny i spędziliśmy kilka nudnych dni jedząc, zbijając bąki oraz...pijąc wino. Ja tam alkoholu nie lubię. Wódkę zimną wypiję. Łeb mam jak konio. Ale wino? Tego dnia zażądałam butelki różowego wina. Z lodówki. Mąż nieco zdziwiony życzenie spełnił, po czym widząc mnie obalającą całą butlę, lekko już sepleniącą od rzeczy oraz żądającą natychmiast drugiej butli, stwierdził krótko- "Ty w ciąży jesteś". Mój wykład pd tytułem "Absolutnie nie jestem w ciąży, kup mi to wino, natychmiast!" trwał na tyle długo i był tak pod wpływem procentów zawiły, że sklep zamknęli! Pół nocy marudziłam jak zawodowa alkoholiczka że wina daj mi jeszcze. Rano głowa bolała, czas powrotu do domu, ja jakiegoś wkurwa dostałam, brzuch mnie bolał, a ten swoje o tej ciąży. Następnego dnia miarka się przebrała- w firmie Luby oświadczył koledze że dziecko w drodze mamy. Na to mój nerw usłyszało pół ulicy - w żadnej ciąży nie jestem, chcesz się przekonać to jedź kup test,zaraz ci tu nasikam i zobaczysz! O! W domu nasikałam na sześć. Najpierw na dwa. Te kreski jakieś takie były pod światło. Więc mąż objechał apteki w okolicy i przywiózł następne cztery, każdy inny. Na każdym dwie krechy. Pierwsza myśl w mojej bystrej główce? "Niemożliwe. Czy ja TEGO na pewno chcę?". Pierwsza reakcja Kuby? "No. Mówiłem". I pocałował mnie jakoś tak bez emocji i wyszedł do pracy. Po chwili sms. " BĘDĘ TATĄ! Najlepszym na świecie!!!". I popłyneły mi łzy w końcu. Telefon do Mamy, mama spędzająca dzień z moją siostrzeniczką i moje niewinne..."Mamo a może mogłabyś przekazać Ani że bedzie miała kuzyna albo kuzynkę?"....Cisza....Cisza....Pierwszy raz usłyszane z ust mojej mamy brzydkie słowo i wielki krzyk radości. Tak, Gaba jest spełnieniem marzeń mojej Mamy...I naszym. Był w ogóle swiat przed Gabą???
Mixer? Powiedzmy sobie szczerze. Mixer został po prostu spłodzony. Bez żadnych niespodzianek. Nie dorobię ideologii do tego romantycznej, bo romantyzmu nie było. Dzieci z kapusty się może i nie biorą, ale kapucha czyli pieniądz do wychowania dzieci zbędny nie jest. Miki powstał zgodnie z planem. Mamy komplet. I nie mniejszą radość!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz