Ona siedzi w domu. Nie pracuje i zamiaru pracować nie ma. Jej wystarcza to co mąż do domu przyniesie, ona dzieci ma, ambicji już troszkę mniej. Ona jest w Niemczech od dwóch lat i absolutnie nic nie umie powiedzieć po niemiecku. Ale ona się uczy. W telewizji Cyfrowy Polsat. W koszu polskie gazety. Na półkach polskie książki. Ona ma tylko jeden mały problem - jej dzieci chodzą do niemieckiej szkoły. I uczą się języka. Niemieckiego.
Za to ta druga, to ona praktycznie już Niemka jest. Już dwa lata tu jest, szmat czasu według niej. Auto ma na niemieckich blachach. Niemieckie podatki płaci. W niemieckiej firmie pracuje i żre niemieckie jedzenie. Po niemiecku też nie umie, ale się stara. Bo wstydzi się mówić po polsku w niemieckim kraju. Więc kaleczy ten język niemiecki jak tylko się da. A jak będzie miała dzieci, to nauczy je mówić "Papa" zamiast "Tata". Bo praktycznie rzecz biorąc, to te dzieci( in spe) już będą Niemcami.
Praktycznie rzecz biorąc, to moje dzieci są najbardziej niemieckie z tych wszystkich znajomych dzieciaków. Gaba uczyła się tu chodzić, uczyła się tu samodzielnie jeść i uczyła się tu mówić. W Polsce się tylko urodziła.
Masa nawet się już w Polsce nie urodził. On ma geburtsurkunde zamiast aktu urodzenia.
Ale do licha ciężkiego - będą mówić po polsku!!!
Jesteśmy Polakami. Niemcy zaskakują nas pytaniami - dlaczego uczymy Gabę mówić po polsku? Dlaczego w domu nie rozmawiamy po niemiecku? Dlaczego tak sobie utrudniamy życie?
Bo. Jesteśmy. Polakami.
Nie, nie jestem dumna z mojego kraju. Tak, czasem wstydzę się przyznać skąd jestem. Tak, widzę co tam się dzieje i tak, dokonałam słusznego wyboru.
Ale nie, nie będę udawać Niemki.
Moja córka mając trzy lata, mówi językiem polsko - niemieckim. Kiedy mówi do mnie po niemiecku, powtarzam to co powiedziała po polsku. Ona idzie "zum Arzt" a ja mówię że tak, idzie do lekarza. Będę walczyć zawsze, żeby w naszym domu panował język polski, nie kaleczony niemieckimi zwrotami. Tak, to jest i będzie bardzo ciężkie. Tak, słowa czasem się w językach "wymieniają". Taka na przykład ubijaczka / trzepaczka do piany z białek, czy inszych ubijalnych rzeczy. Schneebesen. Cholerna schneebesen tak mi wlazła do łba że aż wstyd. I mówię siostrze, też w De mieszkającej że "musisz te białka schneebesen wymieszać dobrze" i wstyd mi i głupio mi jak siebie sama słyszę. A drę papę jak córka mi mówi że "lala musi już nach hause". I gadam że idę do "DeeeeeeEm" anie do "DM" i zamiast "okej" mówię "ołkie".
I wiem, że kiedyś moje dziecko w ramach buntu, zacznie mi odpowiadać po niemiecku.
Wiem, że moje dzieci nie będą umiały ani czytać, ani pisać po polsku. Nie oszukujmy się, poznają tylko podstawy.
Ale wiem, że nauczę je płynnie mówić po polsku. I po niemiecku. I po angielsku. Będą trzyjęzyczne, jak ich rodzice.
Ale co najważniejsze - kiedy pojadą do babć do Polski, nie pęknie mi serce, że wnuki z babcią nie będą umiały porozmawiać. A znam takie sytuacje, niestety.
A! No i jeszcze na końcu, ale równie ważne. Psy mamy polskojęzyczne. Więc jeśli dzieciaki chcą w nich nadal mieć przyjaciół, to muszą do psiaków mówić tylko po polsku. Bo moje psy, moi mili, to rozumieją wszystko.
Ale po polsku.
Jesli bedziesz chciala (i corka bedzie chciala) to bedzie i czytala, i pisala po polsku. Albo nauczysz ja sama, albo mozesz zapisac do polskiej szkolki przy jakims polskim kosciele (tu nie chodzi o religie). Moja corka urodzila sie za granica, ojca tez ma obcokrajowca, przyszywane rodzenstwo, a mimo to bardzo dobrze mowi po polaku, czyta i pisze (ma 9 lat). Da sie. 3-latki mieszaja jezyki, to normalne. Tak samo jak ludzie dorosli, ktorzy jeszcze nie nauczyli sie plynnie jezyka 2tubylcow" - tez mieszaja. Ale z czasem to przechodzi. Jesli dziecko bedzie mialo motywacje to chetnie bedzie uczylo sie jezyka polskiego. Ale tu mozesz jej sama zaszkodzic. Napisalas, ze nie jestes dumna z bycia Polka, z wlasnego kraju. Jesli Ty bedziesz miala takie podejscie to z pewnoscia przejmie jej Twoje dziecko. Czego masz sie wstydzic? Zrobilas cos zlego czy co? Nie mozesz sie wstydzic za wszystkich burakow, ktorzy robia nam opinie na swiecie. Co o nas inni pomysla. Mozesz zmienic ta opinie pokazujac, ze Polska to nie tylko "kurwa i zlodziej". To, co teraz dzieje sie w naszym kraju, to cyrk. Ale zapewniam Ciebie, ze z czasem zobaczys jaki cykr jest tez w innych krajach. MOze nie taki jak w PL, ale tez sielanki nie ma. Zamiast tego pomysl o korzeniach, o kulturze polskiej, o historii itp. Z czasem zobaczysz ilu wybitnych Polakow mieszka w Niemczech. I oni nie wstydza sie swoich korzeni. Pamietaj, ze ludzie nie szanuja tych, co sraja we wlasne gniazdo. Nigdy nie staniesz sie Niemka, Twoje dzieci tez nie (jesli oboje rodzice to Polacy). Nie wazne ile lat bedziesz tam mieszkac i ile bedziesz miec obywatelstw. Jesli wyrzekniesz sie ojczyzny to zostaniesz tylko bezpanstwowcem. Mieszkam na emigracji juz ponad 20 lat - niemal cale dorosle zycie. Nigdy nie wstydzilam sie tego, kim jestem. Kiedy probowano krytykowac PL, ja pokazywalam jak w moich oczach wygladaja ich kraje (mam za soba 2 emigracje). Wszystko ma dwie strony. Mogli mnie nie lubic jako Polki, ale musieli szanowac, jesli mieli zamiar przebywac w moim towarzystwie. A na poczatku czasy byly naprawde nieprzyjazne Polakom. Jednak swoja postawa zyskalam tylko szacunek i wielu przyjaciol. Nikt nie smie przy mnie powiedziec zlego slowa o PL lub Polakach (za plecami niech sobie ludzie mowia co chca! - nie mam nato wplywu). Kilka razy do roku zabieram corke do PL i spedzamy duzo czasu z rodzina. Chce aby zzyla sie z nimi. Ma juz swoja ukochana kuzynke od kilku lat. Te wyjazdy motywuja ja do nauki jezyka, do czytania i pisania po polsku (maile do kuzynki!). Opowiadam jej o historii rodziny, Polski, o kulturze - niech wie, ze ma byc z czego dumna. Ona zawsze podkresla, ze jest pol Polka, pol Szwedka. Ja, mimo, ze po akcencie nikt nie poznaje moich korzeni, to zawsze te przyznaje sie, ze jestem Polka. Czasem ludzi dziwi ta otwartosc, nie raz slyszalam (niby komplement), ze juz jestem prawie Szwedka, albo ze przeciez moge mowic, ze jestem Szwedka (mam oba obywatelstwa). Nie moge, bo nigdy nie bede. Urodzilam sie jako Polka i umre jako Polka. I Ty tez. Wiec zastanow sie nad swoim stosunkiem o Polski zanim zaczniesz uczyc dzieci polskoci. Inaczej mozesz tylko wszystko popsuc. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBycia Polka nie kwestionuje. Stosunek do Polski? Czuje sie zdradzona, czuje sie kopnieta przez nia w dupe. Jakby ktos kogo kochalam, nagle mnie nie chcial. Czytajac wiadomosci o tym co dzieje sie w Polsce, jestem zla. Czy mam oklamywac wlasne dzieci? Mam im opowiadac o cudownym kraju? Mowic, ze ich tesknota za babciami to tylko wynik zachcianki mamy i taty? Nie, to wynik tego, jak wyglada ten kraj. Co z nim zrobiono. Czy popsuje im wyobrazenie o Polsce? Nie wiem. Beda mialy swoje zdanie. Mnie sie Polska nie podoba taka jaka jest. Bardzo bym chciala, zeby cos sie zmienilo.
OdpowiedzUsuńMnie tez sie nie podoba, ale to wina ludzi rzadzacych! To ci ludzie Ciebie zdradzili, nie kraj. Dzieci sa za male abys im opowiadala o polityce tego kraju. A co mozesz zlego powiedziec o reszcie? O historii, naturze, tradycjach, kulturze? Mamy z czego byc dumni, zapewniam Ciebie. Natomiast Polske nadal niszcza ludzie, nie tylko rzadzacy. M.in. Ci, ktorzy nie ida na wybory! To oni oddaja wladze w rece tych, ktorzy Ciebie zdradzili. Ci, co nie glosuja oddaja prawo wyboru tym, co wybieraja takich pacanow. 30kilku procentowa frekfencja wyborcza jest wrecz smieszna! 70% ma w dupie co sie w kraju dzieje. Gdyby tylko czesc z nich poszla na wybory i zaglosowala na zupelnie inna partie (ktora nie jest w czolowce!) tomoze by cos zmienili. Ale im wisi. Tylko narzekac potrafia. narzekac to moze tylko te 30%, ktore glosowalo. A teraz odpowiedz sobie sama: ile razy bylas na wyborach? Takze, to nie Polska Ciebie zdradzila tylko ludzie. Mam nadzieje, ze nie jestes w srod nich.... Pozdrawiam
UsuńTeż jestem rozczarowana.Głosuję,raczej przeciw komuś,niż na kogoś....Problem w tym,że u nas "polityk",to nie misja...niestety "lekarz"też (często)nie.
OdpowiedzUsuń