"Klęski się zdarzają. Nikt ich nie uniknie. Dlatego czasem lepiej przegrać bitwę o swoje marzenia niż zostać pokonanym, nie wiedząc o co się walczyło". P.Coelho.
Nie przepadam za tym gościem, ale to akurat bardzo trafne stwierdzenie.
W chwili, w której zaczynałam wierzyć że będzie już tylko lepiej, dostałam cios w szyję. Wcale nie ostateczny, wcale nie żaden wyrok, ale cios, który kazał mi zwolnić i zastanowić się co dalej.
Będę pisać.
Zaczęłam czytać i pisać w wieku trzech lat. W "zerówce" czytałam książki dzieciom z młodszych grup. Do szkoły poszłam rok wcześniej, chociaż proponowali żebym zaczęła od drugiej klasy od razu.
Do końca podstawówki wygrałam wszystkie wojewódzkie konkursy polonistyczne i ortograficzne. Z pierwszą lokatą. Wiedziałam że słowo to moja pasja. Czytałam książki tonami, w bibliotece pani nie chciała mi wypożyczać niektórych tytułów ze względu na wiek, więc pomagał mi tata:) Czytałam dwie-trzy książki dziennie.
W liceum na języki polskim toczyłam wieczne wojny z nauczycielką. Źle rozumiałam "co poeta ma na myśli", a mój styl był przez panią P. określany pogardliwie jako "felietonistyczny". Maturę napisałam na bdb, w dwie godziny, bez brudnopisu, ustną zdałam na db, bo poległam na gramatyce. Tak, gramatyka jest dla mnie czarną magią (tzn. cała ta rozbiorowość zdania, przyimki i inne shity).
Moje marzenie o pisaniu zdechło. Został mi cały zeszyt wierszy, całkiem niezłych, patrząc z perspektywy tych kilkunastu lat od zdania egzaminu dojrzałosci.
Kiedy pojawił się FP Gabigada, nie sądziłam że osiagnie jakąkolwiek popularność. Teraz patrząc na to że prawie każdy wpis ma liczbę polubień od 5-10% ludzi lubiących Gabigadę, jestem szczęsliwa. Procentowo niesamowity wynik.
Licznik na blogu bije coraz żywiej. Wasze komentarze i wiadomości dodają mi skrzydeł.
Przed chwilą dostałam maila od zleceniodawcy "Świetne, a zakończenie robi niesamowite wrażenie".
Będę pisać.
W nowym mieszkaniu chcę mieć porządne biurko, na nim lampkę i święty spokój.
Będę pisać, będę spełniać swoje marzenia, będę się rozwijać.
Tak naprawdę to ja nic innego czuję. Pisanie bardzo czuję. Siadam, piszę pierwsze zdanie i płynie lawina. Na czysto, bez notatek, bez korekty nawet nieraz. Nienawidzę siebie czytać, nudzi mnie to.
Marzę o tym że Gabigada będzie miała nowych czytelników, bez jakiegoś żebrania, linkowania, po prostu - za treści.
Dziękuję że jesteście, że czytacie, że polecacie.Dziękuję.
Dziękuję Kasi z Mamasama - bez Ciebie tego by nie było, wiesz przecież.
Dziękuję Justynie z Domowniczki.pl, która jako pierwsza mnie poleciła, wspiera, chwali.
Jesteście obie cudowne, mimo braku czasu, mijania się, codziennych bolączek - jesteście matkami chrzestnymi Gabigada.
I świruję ze szczęscia na myśl o wakacjach z Wami:)
No, teraz lecę na allegro se lampkę kupić.
Będę pisała, mówiłam Wam już?
Powodzenia!;)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńza to jak się uśmiałam na tekście o matkach blogerkach należy ci się nagroda pulicer,oskar,nobel nie wiem co tak jeszcze jest ;) łatwość pisania godna mistrzów pióra.trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńOj dziękuję, jeju:)
Usuń